Niewiedza urzędnika … kosztuje podatnika

W tym wpisie chciałabym podzielić się z Wami przemyśleniami co do jednej z ostatnich spraw, która wzbudziła we mnie prawdziwe zdziwienie.

Otóż z jednego z ostatnio czytanych protokołów kontroli dowiedziałam się, że prawo do odliczenia podatku naliczonego i ewentualnie zwrotu nadwyżki podatku naliczonego nad należnym przysługuje tylko wtedy, gdy w okresie, w którym zamierzamy odliczyć ten podatek, uzyskaliśmy obrót – sprzedaż opodatkowaną związaną dokładnie z tym zakupem. Co więcej, inspektor kontrolujący podatnika, opierając się o rzekomo obowiązujące przepisy ustawy VAT, wytłumaczył temu podatnikowi, że aby odliczyć podatek naliczony od konkretnych zakupów, które w przyszłości będą wykorzystane do działalności opodatkowanej, musi się śpieszyć. Jeżeli bowiem, przykładowo, w miesiącu czerwcu poniesienie wydatek na zakup skonkretyzowanych towarów albo usług, które posłużą sprzedaży opodatkowanej, która wystąpi przykładowo dopiero w grudniu, to niestety – zdaniem urzędnika – prawo do odliczenia podatku naliczonego mu przepada. Jak to tłumaczył Inspektor … bo podatek naliczony musi być bezpośrednio związany z konkretnym podatkiem należnym. Jeżeli np., podatnik prowadzi sad, w którym rosną jabłonie i ponosi bieżące wydatki na pielęgnację sadu, a jabłka zbierze i sprzeda w innym okresie niż poczynione zakupy to – zdaniem Inspektora – nie może ten podatnik odliczyć podatku naliczonego, gdyż w odpowiednim czasie nie uzyskał jeszcze podatku należnego. A jak nie ma podatku należnego i nie pośpieszy się ten podatnik, aby ten podatek należny się pojawił, to niestety prawo do odliczenia podatku naliczonego może mu przepaść. Podobno tak właśnie działają przepisy VAT.

Przyznam, że jak czytałam ten protokół kontroli, w którym dowiadywałam się o takich nowościach, to zaczęłam powątpiewać, czy to co czytam, nie jest czasem  jakimś żartem albo czy  ktoś mnie „wkręca”.

Okazało się jednak, że protokół jest prawdziwy, a podatnikowi odmówiono prawa do zwrotu podatku naliczonego i UWAGA! uznano, że księgi podatnika są NIERZETELNE!!! Nakazano wręcz natychmiastową korektę deklaracji VAT i wcześniejszych deklaracji VAT 7, bo przecież jeżeli podatnik odliczał podatek naliczony od zakupów, które nie były związane ze sprzedażą opodatkowaną dokonaną w tym samym okresie co zakup, to wszystko jest nieprawidłowe i trzeba szybciutko oddać ten odliczony niesłusznie podatek naliczony!

Co było dalej?

Przygotowaliśmy zastrzeżenia do protokołu kontroli powołując się na przepisy, orzecznictwo i jednoznaczne w tym względzie interpretacje Ministra Finansów wydawane w trybie art. 14a ustawy Ordynacja podatkowa.

Złożone zastrzeżenia okazały się korzystne dla podatnika i Inspektor uznał złożone zastrzeżenia jako korzystny dla podatnika dowód w sprawie pozwalający na wyjaśnienie wszelkich wątpliwości na korzyść podatnika. Podatnikowi oczywiście przyznano prawo do zwrotu nadwyżki podatku naliczonego nad należnym.

Niestety przygotowanie zastrzeżeń kosztowało podatnika, nie tylko nerwy, ale również uszczuplenie finansowe. I choć koszt ten może nie był współmierny do korzyści jakie niósł za sobą zwrot podatku VAT (jeżeli można mówić tu w kategoriach jakichkolwiek korzyści), to jednak smutnym jest to, że w tak oczywistej sprawie urzędnik wmawia podatnikowi coś, co nie jest zgodne z przepisami prawa. Można wyobrazić sobie, że ten podatnik mając zaufanie do organów państwa, uznałby, że skoro tak mówi urzędnik państwowy, to z pewnością ma rację. Podatnik skorygowałby deklaracje VAT oddałby jeszcze to co zdaniem urzędnika niesłusznie odliczył i żyłby w przekonaniu, że ten zwrot to mu się nie należał. Niestety przypuszczam, że takich podatników jest pewnie wielu.

Jaki morał z tej historii?

Każdy z nas ma prawo błądzić, czegoś nie wiedzieć. Takie prawo ma również urzędnik państwowy. I choć mówi się o zaufaniu do organów państwa, to bez kontroli nie ma zaufania. Jeżeli zatem zdarzy się komukolwiek otrzymać niekorzystny dla siebie protokół kontroli, to warto słowa urzędnika skonfrontować z niezależnym stanowiskiem osoby trzeciej. Akceptując bowiem to, co mówi ktoś, kto wydawać by się mogło, że wiedzieć powinien, może nas wiele kosztować. A pamiętajmy, niewiedza kosztuje.

Czytajmy zatem z uwagą protokoły kontroli, decyzje, pisma urzędowe i nie bójmy się konfrontacji z urzędnikiem, bo nie myli się tylko ten, kto nic nie robi, a i urzędnicy też mają prawo do pomyłek :)


Beata Hudziak