Uczciwość… Szacunek… Prawda… w postępowaniach przed organami podatkowymi i sądami – część I

Dzisiejszy wpis dedykuje tym wszystkim podatnikom jak i urzędnikom, którzy z niewiadomych przyczyn nie są zainteresowani prawdą albo raczej są zainteresowani tylko prawdą na swój sposób.

Zawsze wydawało mi się, że kontrola podatkowa, celno-skarbowa czy też postępowanie podatkowe ma służyć wyjaśnieniu stanu faktycznego. I powinno na tym zależeć zarówno organom podatkowym jak i samym podatnikom. Zdarzają się sytuacje, gdy to podatnik nie jest zainteresowany ujawnieniem całej prawdy – mówi się wtedy, że ten podatnik jest nieuczciwy i nierzetelny. Jak jednak nazwać osoby, które powołane do pełnienia służby publicznej, w taki sposób wykonują swoją pracę, aby manipulować stanem faktycznym, manipulować słowem pisanym, doprowadzając często do niedających się odwrócić szkód w życiu podatników? A jak nazwać osoby, które stojąc na straży praworządności zarówno podatników jak i urzędników, ślubują „(…) służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, stać na straży prawa, obowiązki sędziego wypełniać sumiennie, sprawiedliwość wymierzać zgodnie z przepisami prawa, bezstronnie według mego sumienia, dochować tajemnicy prawnie chronionej, a w postępowaniu kierować się zasadami godności i uczciwości.”, dla których właśnie prawda powinna być podstawową zasadą ich pracy, łamią ją i akceptują podawanie nieprawdy w dokumentach urzędowych?

Od zawsze, jak tylko zaczęłam zajmować się reprezentowaniem podatników w kontrolach, postępowaniach, wydawało mi się, że właśnie chodzi o prawdę. Tym się kierowałam i kieruję się we wszystkich powierzonych mi sprawach. Szanuję przy tym pracę każdej osoby, która pełniąc funkcję publiczną chroni budżet państwa, a tym samym nas wszystkich. Rozumiem, że każdy z nas ma inne zadania. Jednak mamy z reguły wspólny cel, czyli ustalenie obiektywnej prawdy w oparciu o możliwe do zgromadzenia dowody w sprawie. W większości przypadków udaje się wypracować jasny i klarowny stan faktyczny – jest to wynikiem ciężkiej pracy zarówno urzędnika, samego podatnika jak i jego pełnomocnika. Niestety, nie zawsze tak jest i dzisiejszy wpis poświęcam historii, w której zmanipulowana prawda triumfuje kosztem drugiego człowieka.

Jaki stan faktyczny?

Podatnik będący osobą fizyczną zajmuje się produkcją na zamówienie dóbr luksusowych (Towar). W jednym z wykonywanych projektów, realizował produkcję przy współpracy z Podmiotem X w ramach projektu współfinansowanego ze środków unijnych. Pomiędzy Podatnikiem i Podmiotem X została podpisana umowa. Podatnik wyprodukował Towar i następnie go odprzedał na rzecz Podmiotu X. Podmiot X otrzymał faktury VAT od Podatnika i przedłożył je w celu uzyskania zwrotu środków w ramach projektu unijnego. Podmiot X otrzymał dotację. To był 2013 r. W 2014 r. u Podatnika rozpoczęła się kontrola podatkowa, która trwała do czerwca 2016 r. Podczas kontroli były przeprowadzane dowody, w tym oględziny Towaru, który został wyprodukowany. W czerwcu 2016 r. Podatnik otrzymał protokół kontroli, w którym kontrolujący zakwestionowali istnienie Towaru, i jego sprzedaż na rzecz Podmiotu X. Stwierdzono, że Podatnik nie wykonywał prac na rzecz Podmiotu X i wystawione faktury VAT są fakturami pustymi. Jednocześnie, skoro Podatnik nie wykonał faktycznie umówionych prac, a wystawione faktury są fakturami pustymi, to w stosunku do zakupów niezbędnych do wyprodukowania Towaru, Podatnikowi nie przysługuje prawo do odliczenia podatku naliczonego VAT. Protokół kontroli opiewał na rzekome zobowiązanie podatkowe Podatnika w kwocie około 1 mln. zł. Następnie w grudniu 2016 r. zostało wszczęte postępowanie podatkowe. Wraz z postępowaniem podatkowym została wydana decyzja o zabezpieczeniu majątku Podatnika. Zajęto Podatnikowi rachunki bankowe, egzekwując w ten sposób wszystkie środki zgromadzone na tych rachunkach, powodując całkowitą blokadę możliwości dalszego kontynuowania działalności gospodarczej.

Rola 8Tax zaczęła się z momentem, w którym zostało wszczęte postępowanie podatkowe i wydana decyzja o zabezpieczeniu majątku. W trakcie postępowania podatkowego, które nadal trwa (sierpień 2017 r.) są składane liczne wnioski dowodowe, które na szczęście są przeprowadzane przez osobę prowadzącą to postępowanie. Jednym słowem w tym zakresie mogę powiedzieć, że samo postępowanie podatkowe jest prowadzone wzorcowo. Osoba prowadząca postępowanie widać wyraźnie, że chce dowiedzieć się jak było i jest naprawdę. Nie manipuluje faktami, pragnie znać stan faktyczny. Nie o tym postępowaniu chcę jednak mówić. Otóż prawdziwa klasyka manipulacji została przeprowadzona w ramach kontroli podatkowej i w wydanym na jej zakończenie protokole, a następnie w decyzji o zabezpieczeniu. Urzędnicy, którzy brali udział w sporządzaniu protokołu i decyzjach o zabezpieczeniu podając w tych dokumentach nieprawdziwe fakty, a następnie sędziowie, którzy potwierdzili ową nieprawdę w wyroku powinni chyba sami na swojej skórze poczuć skutki takich decyzji, choć nie życzę tego nikomu. Może wtedy zastanowiliby się wielokrotnie nad słusznością swoich słów i decyzji w każdej sprawie, którą rozpatrują.

Decyzję o zabezpieczeniu majątku wydano w związku z rzekomo wystawianymi pustymi fakturami przez Podatnika. W decyzji o zabezpieczeniu powołano się wprost na te faktury wyliczając, że kwota do zapłaty z tych faktur na podstawie art. 108 ustawy VAT to około 1 mln. zł. W decyzji o zabezpieczeniu nie omieszkano oczywiście ocenić negatywnie Podatnika, wskazując że posługuje się nierzetelnymi fakturami VAT. Argument rzekomej nierzetelności Podatnika był kluczowy, choć nie jedyny. Drugim argumentem była wysoka kwota sporu, której organ podatkowy nie mógł zabezpieczyć na nieruchomościach Podatnika bądź innych składnikach jego majątku. Dodać trzeba, że w decyzji wskazano, że choć Podatnik nigdy nie miał zaległości podatkowych, i nie było wobec niego prowadzone postępowanie egzekucyjne, a należności publiczno-prawne zawsze regulował w terminie, to jednak podstawą do zabezpieczenia jest fakt wysokiej potencjalnej kwoty sporu i rzekoma nierzetelność Podatnika. Od decyzji oczywiście złożyliśmy odwołanie, które zostało odrzucone przez Dyrektora Izby Administracji Skarbowej (dalej: DIAS). W swojej decyzji DIAS dodatkowo uwypuklił nierzetelność Podatnika rozstrzygając niejako na niekorzyść Podatnika nie tylko decyzję o zabezpieczeniu, ale także już samo postępowanie, które (UWAGA!) jeszcze się toczy. Co więcej, w decyzji, DIAS powołuje się na protokoły przesłuchań świadków i samego Podatnika, które nie dotyczą w ogóle przedmiotowego postępowania, a zostały zgromadzone w innym postępowaniu. Zatem w samej decyzji DIAS poświadczył niejako nieprawdę, jak śmiem przypuszczać tylko po to, aby uwiarygodnić podstawy do zabezpieczenia. W decyzji DIAS były także inne nieścisłości, tj.:

  1. Decyzja oparta o rzekome zaległości podatkowe, które mają wynikać z wystawionych pustych faktur VAT, które to faktury VAT (UWAGA!) zostały prawidłowo ujęte przez Podatnika w ewidencji sprzedaży VAT jak i deklaracji VAT, a podatek z tych faktur VAT został prawidłowo rozliczony. Oznacza to w uproszczeniu, że zabezpieczono majątek podatnika na kwoty, które zostały przez tego podatnika rozliczone w deklaracji;
  2. Decyzja oparta o próbę udowadniania na siłę, że Podatnik jest nierzetelny posługując się przeprowadzanymi czynnościami sprawdzającymi u innych podatników, które to czynności nie mają nic wspólnego z toczącym się postępowaniem i rzekomo wystawionymi pustymi fakturami VAT;

Jednym słowem w decyzji DIAS uczynił wszystko, aby uwiarygodnić wadliwie wydaną decyzję przez organ I instancji. DIAS nie próbował ustalić stanu faktycznego, lecz brnął dalej niż Organ I Instancji, aby tylko prawda nie ujrzała światła dziennego i aby na wypadek, gdyby Podatnik złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (dalej: WSA), doprowadzić do postawienia Podatnika w złym świetle przed WSA.

I tak też się stało.

Rozprawa przed WSA

Na rozprawie był Podatnik, ja – jako jego pełnomocnik no i oczywiście Sędziowie. Pełnomocnik DIAS się nie pojawił. Z perspektywy czasu wiem, że nie był potrzebny, gdyż rolę pełnomocnika DIAS przejęła Sędzia, która opisując stan faktyczny sprawy, przedstawiła jednocześnie uzasadnienie wyroku, którego na ten moment przecież jeszcze nie było. Podczas przedstawiania stanu faktycznego, nie była bezstronna i nie przedstawiała stanowiska DIAS tylko oceniała własnymi słowami nierzetelność Podatnika. Co więcej, Sędzia – pomimo, że sprawa dotyczyła zabezpieczenia – również powiedziała, że podatnik wystawiał puste faktury VAT jak i odliczał podatek naliczony VAT z nierzetelnych faktur VAT, dodając że wynika to BEZSPRZECZNIE z zebranego materiału dowodowego. Po tak przedstawionym stanie faktycznym już wiedziałam, że Sędziowie mają gotowy wyrok. Nie zrażona jednak tą sytuację przedstawiłam własną ocenę stanu prawnego jak i faktycznego podnosząc, że:

  1. Kwoty podatku VAT, na które opiewa zabezpieczenie wynikają z faktur VAT, które zostały już uwzględnione w ewidencji VAT jak i deklaracji VAT i prawidłowo przez Podatnika rozliczone – upada zatem podstawa zabezpieczenia na majątku Podatnika, gdyż kwoty te są rozliczone;
  2. Postępowanie podatkowe nadal trwa i są przeprowadzane dowody w sprawie, co oznacza że owa nierzetelność Podatnika nie jest taka oczywista, jak to zostało przedstawione w decyzji zarówno Organu I Instancji jak i DIAS;
  3. Wyraźnie wskazałam, że DIAS posłużył się w decyzji dowodami, których nie ma!

Co na to Sędziwie? Dość długo czekaliśmy na wyrok, jednak finalnie dowiedziałam się, że to ja manipuluję Sędziami i chcę ich wprowadzić w błąd, a nierzetelność Podatnika jest oczywista. Sędzia wskazał, że owe protokoły przesłuchań są w materiale dowodowym, oczywiście nie ma znaczenia, że nie dotyczą tej sprawy. Nie sprawdzono, czy te protokoły przesłuchań dotyczą dokładnie tej sprawy, czy zupełnie innego Podatnika. Następnie wskazano, że nierzetelność Podatnika wynika bezsprzecznie z protokołu kontroli, myląc tym samym podatek należny z pustych faktur z podatkiem naliczonym, o którego zabezpieczenie nie wnosił Organ I i II instancji.

Przyznam, że po wygłoszeniu ustnego uzasadnienia chciałam porozmawiać z Sędziami, co nie jest niczym dziwnym i dla większości Sądów jest to sprawa oczywista. Pani Sędzia na moje pytanie czy mogę coś powiedzieć, odpowiedziała „Nie, proszę wyjść”. Przyznam, że oniemiałam, po raz pierwszy na sali sądowej czułam jedną wielką bezsilność i niesmak. Przecież nie chodzi o to, aby dyskutować o wyroku lecz o prawdzie. Czy Sędziowie, tej prawdy się po prostu bali, a wyrok mieli już przygotowany zanim weszliśmy na salę sądową?

 

Oto historia o tym jak łatwo zniszczyć drugiego człowiek, niesłusznie go ocenić i nie dać mu szansy na wyjawienie prawdy. Oto historia jak prawda urzędnika, prawda zmanipulowana jest dalej uznawana za prawdę i to przez Sąd, który powinien bezstronnie orzec na podstawie dokumentów, które są w jego posiadaniu jak i podstaw, na których opiera się decyzja. Dotyczy to w szczególności wszelkich postępowań o zabezpieczenie majątku podatnika, co niejednokrotnie pozbawia podatników wszystkiego co osiągnęli, powoduje brak możliwości dalszego prowadzenia działalności. Tego rodzaju decyzje powinny być wydawane z wielką ostrożnością, tego się przede wszystkim też oczekuje od Sędziów, którzy powinni niezależnie orzec i uzasadnić swój wyrok w oparci uo jasne i precyzyjne fakty.
Kiedyś w jednym z wpisów wskazywałam, że każdy z nas podejmując określone decyzje powinien przez chwilę zastanowić się, czy postępuje prawidłowo. Czy jest pewny swoich decyzji, słów które pisze, czy są one oparte o prawdę, czy tylko są próbą doprowadzenia nieprawdy do prawdy na swój własny sposób. Słowa te mogą mieć bowiem niebagatelne znaczenie dla drugiego człowieka, czasem nawet i dla jego życia.

Jaki w związku z tym morał tej historii? Uczciwość. Szacunek. Prawda. Gdyby każdy kierował się takimi zasadami, to potrafiłby przyznać się do błędu, bo błądzić to przecież ludzka rzecz… Nie byłoby wówczas tylu bezsensownych i krzywdzących decyzji, które następnie za wszelką cenę trzeba utrzymać, często kosztem manipulacji i własnej uczciwości i szacunku wobec siebie. Dotyczy to oczywiście i podatników, którzy również czasami mijają się z prawą i osób pełniących służbę publiczną. Życzę wszystkim, aby każdy komu zdarzy się popełnienie błędu potrafił sam przed sobą przyznać się do tego i nie brnąć w nieprawdę, bo przecież krzywda drugiego nie przysporzy nam ani poczucia spełnienia, radości i szczęścia z wykonywanej pracy.


Beata Hudziak